Choć od sukcesu reprezentacji kadetów minęło już kilka dni, to postanawiamy wrócić do tego wydarzenie, bo też i wynik jest historyczny. Po 12 latach i wielkim sukcesie drużyny Jerzego Szambelana Polska reprezentacja ponownie zagrać na Mistrzostwach Świata do lat 17. Tym razem historię napisała kadra prowadzona przez Wojciecha Bychawskiego.
O problemach przed challengerem w Sofii i braku sparingów pisaliśmy (z tym mierzyli się wszyscy), podobnie jak o spodziewanych kłopotach w walce pod koszami z powodu braku centymetrów (byliśmy najniższym zespołem). Po cichu, patrząc na wcześniejsze wyniki w tych kilku rozegranych meczach, czy to sprzed dwóch lat czy w lipcu (dwie wygrane z Niemcami), wiedzieliśmy, że chłopcy mogą pozytywnie zaskoczyć. Co innego jest jednak wygrać mecz, czy dwa, a co innego cały turniej. Wszystko zaczęło się od fantastycznego występu przeciwko Chorwacji na otwarcie turnieju. Mimo problemów w walce na tablicach, mimo utraty prowadzenia w trzeciej kwarcie nasz zespół nawet na moment nie stracił wiary, że coś może się nie udać i znakomitą czwartą kwartą w której wielkie trójki trafiał Kajetan Kuczawski, wyciągnął zwycięstwo. Najlepszym zawodnikiem meczu był Paweł Sowiński (15 pkt, 6 zb, 5 as, 3 p), również 15 punktów rzucił Jan Nowiski, a po 12 dodali Szymon Nowicki i Mateusz Samiec. Ten mecz otworzył drzwi do czegoś wielkiego, co miało szansę nastąpić, bo kolejni rywale wydawali się być w zasięgu. Ten mecz pokazał również charakter tej kadry: każdy kolejny również wygrywała znakomicie rozgrywając końcówki, a przede wszystkim świetnie broniąc w decydujących momentach.
Tak było w meczu z Łotwą, gdy długo nam nie szło, ale w drugiej połowie zatrzymaliśmy rywali na zaledwie 23 punktach,. Gdy trzeba było najbardziej trafiali Szymon Nowicki (17 punktów) i Marcin Kosiorowski (13 punktów w tym trzy trójki). Igor Urban miał rzadko spotykane statystyki, bo do 10 punktów dołożył 8 zbiórek w ataku (9 w sumie) i 6 przechwytów.
Nieco odwrotnie wyglądało to z gospodarzami, których gorąco dopingowała miejscowa publiczność. Długo wydawało się, że zbudowaliśmy bezpieczną przewagę i mecz będzie pod kontrolą, natomiast słabo weszliśmy w drugą połowę, a półtorej minuty przed końcem straciliśmy nawet prowadzenie. Na szczęście rzuty wolne Kacpra Jaworskiego i Pawła Sowińskiego przywróciły prowadzenie, a następnie zwycięstwo. 17 punktów i 10 zbiórek zaliczył Szymon Nowicki, Marcin Kosiorowski dodał 16 punktów i cztery trójki. Inna sprawa, że ewentualna porażka w tym spotkaniu wiele nie zmieniała w kontekście walki o awans – na koniec i tak musieliśmy pokonać Niemców.
Trudno było ocenić szanse, bo z jednej strony pokonaliśmy rywali dwukrotnie w lipcu w sparingach, z drugiej to tylko sparingi, a patrząc na centymetry pod koszami i indywidualne możliwości Niemcy robili wrażenie. Rozgrywający Bompona Bonga, wybrany MVP rzucający Martin Ude Kalu, czy mierzący 202 centymetry młodszy o dwa lata (rocznik 2007) środkowy Declan Duru (brał rywali na tzw. plakat) – to nazwiska do zapamiętania. Po raz kolejny okazało się jednak, że liczy się zespół i pomysł na grę, a ten trener Bychawski stworzył fantastyczny. Wielki mecz rozegrał Szymon Nowicki (24 punkty w tym 4×3, 11 zb, 2 as, 2 p, 4 bl), który chyba przez pomyłkę nie został wybrany MVP całego turnieju (rzadko się zdarza, aby najlepszym zawodnikiem nie wybrano kogoś z triumfatorów), swoje tradycyjnie dołożyli Paweł Sowinski (14 punktów) i Jan Nowicki ze swoimi specyficznymi i wbrew pozorom trudnymi do zatrzymania manewrami podkoszowymi (12 punktów). Cała trójka była najlepszymi strzelcami naszego zespołu w turnieju. Przede wszystkim jednak drużyna mimo swoich problemów pod koszami (tylko z Bułgarią wygraliśmy deskę i to minimalnie 49:48) znakomicie broniła, w każdym meczu mieliśmy lepszy stosunek przechwytów do strat. W finale w przechwytach 14:8 i 15:31 (!) w stratach. Co przesądziło o sukcesie? Na pewno charakter i inteligencja w grze oraz olbrzymie zaufanie od trenera (przykładowo Kosiorowski w decydującym meczu trafił dopiero dziewiątą trójkę). Zawodnicy nie panikowali, nawet jak popełniali błędy indywidualne to cały czas wiedzieli co mają robić. Bardzo mądrze rozgrywali końcówki wszystkich spotkań, a sercem nadrabiali braki pod koszami. Przede wszystkim trener dostosował taktykę do zawodników jakich miał. Były zmiany w obronie praktycznie przy każdej zasłonie, szukanie pułapek, możliwości do przechwytu i łatwych punktów. W ataku natomiast trochę takie run and gun czyli jak masz otwartą pozycję do rzutu to pal i lepszej nie szukaj, bo może nie być. No to rzucali, i kiedy trzeba było najbardziej – trafiali. I przeszli do historii!
W nagrodę zagrają (choć pewnie nie wszyscy) w przyszłym roku w Mistrzostwach Świata. Dla porównania można sprawdzić jak przebiegły kariery i co teraz robią ich poprzednicy (Łukasz Bonarek, Tomasz Gielo, Grzegorz Grochowski, Przemysław Karnowski, Jakub Koelner, Daniel Kołakowski, Filip Matczak, Michał Michalak, Piotr Niedźwiedzki, Mateusz Ponitka, Daniel Szymkiewicz, Paweł Śpica). Aż dziewięciu zadebiutowało w ekstraklasie, a pięciu (w dorosłej reprezentacji Chłopcom z rocznika 2005 życzymy, aby przynajmniej tylu z nich zrobiło podobne kariery.
Artykuł przygotował i nadesłał pasjonata młodzieżowej koszykówki
To próbuje jeszcze raz wkleić środek, jak komuś się chce przez to przejść (chyba, ze znowu nie wszystko wejdzie to się poddaje)
… ppg i trafiał otwarte trójki). Dotychczas takie sytuacje były rzadkością, a osobiście uważam, ze większy potencjał ma Bonga, Kalu dominował fizycznie (plus trafiał trójki), ale w tym wieku żaden biały nie ma z nim szans.
Odnośnie naszych i zaczynajac od Szymona. To, ze grał poza pozycja bym się nie martwił, w ataku i tak graliśmy 5:0, w obronie dawał rade również na obwodzie. Idealnie jakby jak najwiecej dostawał do krycia niższych ludzi z piłka.
Szymon jest tez najlepszym odnośnikiem do kadry 93’, gdzie było dużo ludzi wysokich, z rzutem. Tu mamy jednego (plus Siewruk) a i tak się zastanawiamy, czy jest w stanie dojść do ekstraklasy. Na ten moment indywidualny potencjalnej kadry do 93 to przepaść, choć wiadomo, ze to są młodzi ludzie i wiele może się zmienić. Będę jednak pozytywnie zszokowany jakby tyle samo zawodników zrobiło podobne kariery
Drugi człowiek z potencjałem to Sowinski, który od małego dostał Polkę do rąk i odpowiednio wyrósł. IQ, rzut, charakter, warunki, dobre decyzje. Ale jak już pisałem – ludzi o tym wzroście jest sporo.
Mateusz Samiec – chyba bardziej 2 niż 1. Dużo cech jak u Sowińskiego. Podejmował dużo ciężkich rzutów, co może teraz nie zawsze było dobrym rozwiązaniem, ale może zaprocentować w przyszłości.
Z innych zawodników, którzy pokazali potencjał to Stolarz – pewny rzut, sprawności może być niezła trójka; Kosiorowski mimo warunków w nowoczesnej koszykówce może się odnaleźć. Pewność siebie w rzucie, naprawdę fajnie się składa, momentami miałem wrażenie, jakby widział Reggiego Millera w wersji mocno light, oczywiście jeszcze nierówna skuteczności ale może być niezły spot up shooter, j przy tym wszystkim nie potrzebuje piłki, nie zabiera gry innym.
O Kaju wiele razy pisałem i wszyscy znamy jego zalety i jedyna wadę. Przy tym w jakim kierunku idzie basket w mojej ocenie to jest nadal gość na granie w dorosłym baskecie
I last but not least – widać było (przepraszam za określenie) „ofiary” (kilka) polskiej myśli szkoleniowej. Wiemy, jak wielki problem jest z naborem do basketu, jak mało chłopców chce w ogóle trenować. I później mamy sytuacje, gdy mali bez perspektyw długo zabierają piłkę i granie, i robią wynik sprawnością, a wysocy z potencjałem patrzą z boku i maja się przepychać pod koszem. Po kilku latach ci wysocy maja problemy z kozłowaniem, a mali grają co najwyżej na konsoli. Taki Patryk Zapart na pierwszy rzut oka wyglada nieźle – ma wzrost, jest sprawny, dobrze kończy w p’n’r, trafia z dystansu, tylko ze w obronie na obwodzie daje się mijać na pierwszym kroku i to bez zasłony. Od razu widać, ze trenerzy od małego kazali mi grać pod koszem i tam robić łatwe punkty, tylko, ze on tak nie będzie grał w dorosłej koszykówce. Znowu zwycięża krótkowzroczność – wynik>potencjał na prawdziwe granie. W ten sposób dobijamy ten niewielki potencjał polskiego basketu (tu mógłbym wymienić jeszcze kilku chłopaków)…
ZIBI – znowu coś ucięło, WIEC RAZ JESZCZE
Chwilowo odkładając emocje na bok, bo wiadomo, ze ochom i achom nie będzie końca za to czego dokonali, a zrobili przecież wynik ponad stan. No i wiadomo, ze trzymam kciuki za tych chłopców zawsze i wszędzie (a ten rocznik i 2004 znam lepiej niż inne). Zatem teraz będzie trochę pragmatycznego spojrzenia (i mam nadzieje, ze się chłopaki nie obraza)
Obiektywnie patrząc Kalu był MVP i zgadzam się, ze nie zawsze trzeba na sile szukać najlepszego zawodnika turnieju u zwycięzców (najlepszy przykład LeBron James chyba w 2017, gdy w finałach nagrodę dostal Igudala, bo zatrzymał Jamesa potencjał na prawdziwe granie. W ten sposób dobijamy ten niewielki potencjał polskiego basketu (tu mógłbym wymienić jeszcze kilku chłopaków)
I last but not least – wynik wiadomo: historyczny, rewelacja i ponad stan. Osiągnęliśmy go głównie dzięki pomysłowi na grę (jeszcze raz szacun dla trenera) i inteligencji w grze. Wygrywaliśmy robiąc mniej strat, a – umówmy się – to w dorosłym baskecie jest najprostsza rzecz do wyeliminowania (Niemcy nie będą robić za cztery lata >30 strat w meczu, wystarczy spojrzeć na U20 jak nam poszło z tym samym rywalem)
Dlatego cieszę się z tu i teraz ale nie wpadam w samozachwyt w kontekście przyszłości. Perspektywa osiągnięć rocznika 93 to marzenie, choć oczywiście jestem całym sercem za każdym z tych chłopaków
Chwilowo odkładając emocje na bok, bo wiadomo, ze ochom i achom nie będzie końca za to czego dokonali, a zrobili przecież wynik ponad stan. No i wiadomo, ze trzymam kciuki za tych chłopców zawsze i wszędzie (a ten rocznik i 2004 znam lepiej niż inne). Zatem teraz będzie trochę pragmatycznego spojrzenia (i mam nadzieje, ze się chłopaki nie obraza)
Obiektywnie patrząc Kalu był MVP i zgadzam się, ze nie zawsze trzeba na sile szukać najlepszego zawodnika turnieju u zwycięzców (najlepszy przykład LeBron James chyba w 2017, gdy w finałach nagrodę do Igudala, bo zatrzymał Jamesa potencjał na prawdziwe granie. W ten sposób dobijamy ten niewielki potencjał polskiego basketu (tu mógłbym wymienić jeszcze kilku chłopaków)
I last but not least – wynik wiadomo: historyczny, rewelacja i ponad stan. Osiągnęliśmy go głównie dzięki pomysłowi na grę (jeszcze raz szacun dla trenera) i inteligencji w grze. Wygrywaliśmy robiąc mniej strat, a – umówmy się – to w dorosłym baskecie jest najprostsza rzecz do wyeliminowania (Niemcy nie będą robić za cztery lata >30 strat w meczu, wystarczy spojrzeć na U20 jak nam poszło z tym samym rywalem)
Dlatego cieszę się z tu i teraz ale nie wpadam w samozachwyt w kontekście przyszłości. Perspektywa osiągnięć rocznika 93 to marzenie, choć oczywiście jestem całym sercem za każdym z tych chłopaków
Jeszcze co do MVP turnieju dla Martin Ude Kalu. Całkowicie zgadzam się z tą decyzją. Chociaż chciałbym żeby taka nagrodę zgarnął Szymon, to jednak niemiecki zawodnik był zdecydowanie najlepszym graczem tego chellegera. Zawsze wkurza mnie takie szukanie często na siłę MVP z wygranego zespołu. OK, jak są wątpliwości kto najlepszy to trzeba brac pod uwage też miejsce zespołu. Ale jak jeden gracz jest wyraźnie lepszy od innych , a gra w zespole z 2 czy 3 miejsca to czemu mu odnierać ten zaszczyt. To tyczy się wszystkich turniejów koszykarskich. Widziałem już takie przypadki, że MVP turnieju dostawał chłopiec z wygranego zespołu, który wcale nie wyróżniał sie nawet na tle swoich kolegów, a w innych zespołach często byli dużo lepsi zawodnicy, którzy niestety nie mieli wsparcia. Rozwiązaniem mogłoby być nogrody MVP turnieju i dodatkowo MVP finału. A Szymon na pewno jeszcze w zyciu jakieś statuetki zasłużenie zgarnie, jestem o to spokojny.
Fajnie opisane, dużo trafnych spostrzeżeń. Nie zestawiałbym tej kadry na razie z rocznikiem 1993, bo to był naprawdę wyjątkowy rocznik w Polskiej koszykówce. Gdyby nie lenistwo Przemka Karnowskiego i problemy ze zdrowiem Piotrka Niedźwiedzkiego, to teraz stanowili by oni pewnie połowę kadry seniorskiej. Na dobrą sprawę brakowało tam tylko super rozgrywającego, chociaż i tu miał mega potencjał o rok od nich młodszy Daniel Szymkiewicz. Jego kariera też mnie jednak trochę zawiodła, pewnie spowodowane to jest częstymi kontuzjami tego zawodnika. W tamtej kadrze grający tu na środku lider zespołu Szymon Nowicki, grałby pewnie jako zmiennik na pozycji skrzydłowego. Pod koszem (C i PF) mieliśmy tam duet chłopaków >210cm, przy czym Niedźwiedź walił trójki, że aż miło. Zmiennikiem Gielo, który wtedy aż takim kotem, ale bardzo fajnie sie potem rozwinął. Na dwójce i trójce mieliśmy duet Ponitka- Michalak, którzy z dystansu rzucali nie gorzej niż powiedzmy Kosiorowski (bo to on w kadrze 2005 chyba jest najlepszym “dystansowcem”) będąc od niego o ponad 10cm wyższym.
Dlatego cieszmy się z awansu, ale tonujmy te ohy i ahy nad tą kadrą. Zobaczymy w przyszłorocznych mistrzostwach świata jak blisko jesteśmy najlepszych. Kadra 1993 przegrała jedynie z USA i to też do połowy tam całkiem niezły wynik był.
Bardzo ładnie napisane Panie Andrzeju ??